Dzisiaj moja Wspólniczka , za którą bardzo tęsknię, podzieli się z nami swoją pasją.
Malowane igłą, czyli zamiłowanie do malarstwa i haftu .
Haftem krzyżykowym bawię się już od kilku ładnych lat. Mam na swoim koncie kilka ukończonych obrazków oraz jeden, którego dokończenie zajmie mi chyba 40 lat. Moim nauczycielem był…tata J I nie jest on jedynym mężczyzną w mojej rodzinie, który zajmował się haftem! Moim pierwszym dziełem były malutkie pieski. Niewielki format i tylko kilka kolorów do wykorzystania. Z czasem, kiedy zaczęłam nabierać wprawy, wybierałam coraz większe i bardziej skomplikowane wzory.
Malowane igłą, czyli zamiłowanie do malarstwa i haftu .
Haftem krzyżykowym bawię się już od kilku ładnych lat. Mam na swoim koncie kilka ukończonych obrazków oraz jeden, którego dokończenie zajmie mi chyba 40 lat. Moim nauczycielem był…tata J I nie jest on jedynym mężczyzną w mojej rodzinie, który zajmował się haftem! Moim pierwszym dziełem były malutkie pieski. Niewielki format i tylko kilka kolorów do wykorzystania. Z czasem, kiedy zaczęłam nabierać wprawy, wybierałam coraz większe i bardziej skomplikowane wzory.
Muszę
przyznać, że haftowanie jest bardzo wciągające. Bywa, że
nie haftuję przez kilka miesięcy, ale kiedy już zacznę to ciężko przestać. Jest
to też dobry sposób na „wyżycie się artystyczne” dla osób, którym malowanie czy
rzeźbienie nie wychodzi najlepiej (niestety), ale chcą mieć kontakt ze sztuką.
Tak, ze sztuką. O ile moje pierwsze hafty to były głównie kwiaty, to w tej
chwili skupiam się głównie na reprodukcjach obrazów, które każdy doskonale zna.
Każdy obraz, który zaczynam,
udaje mi się wreszcie skończyć. Czasem trwa to długie miesiące, ale nie zdarzyło
mi się porzucić niedokończonego haftu.
Wspomniałam, że dokończenie
obrazu, którym się w tej chwili zajmuję, potrwa długie lata. Chyba nie
przesadzę jeśli powiem, że czekają mnie co najmniej 2 lub 3 lata powolnego
haftowania. Wzór, który wybrałam tym razem, to „Dama z gronostajem” Leonarda da
Vinci. Niestety oszałamiającego postępu na kanwie nie widać, ale zużyłam już
kilka motków muliny. Niedługo postaram się upublicznić moje postępy w pracy.
Ulubione zabawki Wspólniczki, kolorowe muliny
już od roku mieszkają po drugiej stronie wielkiej wody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz